Artykuły

Jak należy czytać ogłoszenia o sprzedaży aut?

Kupujemy auto. Ustalamy budżet, wybieramy konkretny model auta, albo stawiamy na jakieś ogólne wymagania. Pora na przegląd ogłoszeń w sieci. Proste? Jasne! Przecież wystarczy znaleźć bezwypadkowy igła egzemplarz, może być do poprawek blacharskich. A no i jak jeździ, skręca i hamuje to wszystko gra, no nie? No właśnie nie.

Groźne słowa w ogłoszeniach

Przeglądając ogłoszenia motoryzacyjne bardzo łatwo natknąć się na pozornie wspaniałe okazje – mały przebieg, bezwypadkowy, bogate wyposażenie, niska cena. Często jednak w tego typu ofertach powtarzają się niektóre słowa, które powinny zapalić nam ostrzegawczą lampkę w głowie. Okazuje się bowiem, że mało uczciwi handlarze upodobali sobie szczególnie określenia, które pozornie brzmią całkiem dobrze, a w rzeczywistości oznaczają coś, czego należałoby unikać.

Jakie to zwroty?

  • całkowicie bezwypadkowy – skoro jest bezwypadkowy to po co dodatkowo dodawać „całkowicie”?
  • stan igła – tak naprawdę o niczym nie świadczy, ale nieuczciwi handlarze lubią to określenie, a ci uczciwi z tego względu raczej go unikają
  • do poprawek – może i faktycznie oznacza to lekkie otarcie, jednak mało precyzyjne określenie może oznaczać także spore problemy z blacharką. Na szczęście to już zobaczymy na miejscu
  • jeździ/odpala, skręca, hamuje – bardzo krótki opis z tymi słowami zazwyczaj oznacza, że samochód jest w kiepskim stanie i jeździ… ale nie wiadomo jak długo jeszcze da radę

Przebieg niski? Babcia tylko po bułki jeździła!

Lwia część aut w Polsce sprowadzona została zza naszej zachodniej granicy. Import auta ułatwiał kręcenie liczników (prześledzenie historii pojazdu po imporcie nie jest takie proste jak tego od początku zarejestrowanego w kraju), co stało się w naszym kraju prawdziwą plagą. Po części winni są temu sami konsumenci – w końcu nadal wielu z nas unika jak ognia 20-letnich aut z przebiegiem 300 000 kilometrów.

Jednak na zdrowy rozum – czy kilkuletnie auta mające po 30, 40, 50 tysięcy przebiegu są całkiem normalną sprawą, a stary Volkswagen z pancernym dieslem przy 20 000 rocznie ma za duży przebieg? Oczywiście, że nie. Dlatego jeśli widzimy ogłoszenie z kilkunastoletnim samochodem (zwłaszcza napędzanym silnikiem diesla) mającym przebieg na poziomie załóżmy 300 000 kilometrów mamy większą pewność co do niego niż do „okazji, stan igła, Niemiec płakał…” z nalotem 150 000 za 900 złotych.

A jeśli nie wiecie dlaczego kręcenie liczników jest szkodliwe to pomyślcie o tym, że przykładowo wraz z autem dostajecie informację, że ostatnia wymiana oleju skrzyni biegów oraz rozrządu była 10 000 kilometrów temu. Jednak handlarz cofnął licznik o 50 tysięcy i okazuje się, że tak naprawdę od wymiany zleciało 60 000. Jest różnica?

Możliwość powrotu na kołach do domu… albo najbliższej kontroli

W przypadku importowanych samochodów niezarejestrowanych jeszcze w naszym kraju poruszanie się po drogach publicznych jest całkowicie zabronione. Handlarze często oferują tablice zamienne, albo innego rodzaju oszustwa zapewniając, że nic się nie stanie. I o ile wracając kilka kilometrów jest szansa, że faktycznie nic się nie stanie, to pamiętaj, że przy większych odległościach szanse na kontrolę drogową rosną.

Sprawdzaj pozostałe ogłoszenia

O ile osoba sprzedająca po prostu swój dotychczasowy samochód raczej nie ma w garażu więcej niepotrzebnych egzemplarzy, o tyle handlarze i komisy mają w ofercie wiele różnych modeli. Dlaczego warto przejrzeć pozostałe ogłoszenia i ofertę sprzedawcy? Otóż po pierwsze: może uda nam się znaleźć auto, które jeszcze lepiej spełni nasze wymagania w danym przedziale cenowym? A po drugie: jeśli wszystkie pozostałe samochody sprzedawcy to wyjątkowe okazje, lśniące, idealnie technicznie i wyjątkowo tanie to… odpowiedzcie sobie sami.

Warto dokładnie czytać ogłoszenia o sprzedaży samochodu i zwracać uwagę na podejrzane elementy. I w ramach zakończenia może warto przypomnieć jedną rzecz: często w kontekście oszustów mówi się o handlarzach. Nie można zaprzeczyć, że każdy stereotyp ma w sobie ziarnko prawdy i nie bez powodu handlarze są od razu stawiani w gorszym świetle. Jednak nie koniecznie oznacza to, że handlarz to oszust i należy omijać jego auto szerokim łukiem. Po prostu zwróć jeszcze większą uwagę na wszelkie ryzykowne elementy.

Redakcja magazyn-motoryzacyjny.pl

Pasjonat motoryzacji, od lat związany z samochodami. W wolnym czasie fan Roberta Kubicy i formuły 1. Uwielbia mocne "muscle cars" jak również nowoczesne samochody elektryczne. Ukończył Politechnikę Wrocławską na wydziale Mechaniczno-Energetycznym.

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button